O czym ten blog?

Witajcie na moim blogu. Bardzo się cieszę, że tu jesteście :)
Piszę tu głównie o tym co kocham - o przyrodzie, o sztuce projektowania ogrodów, o swoich pasjach i inspiracjach. Chętnie też dzielę się swoimi spostrzeżeniami oraz zamiłowaniem do tworzenia. Mam nadzieję, że będziecie się u mnie czuli jak w pięknym ogrodzie w ciepłe letnie popołudnie. Zapraszam do oglądania, czytania i komentowania :)




niedziela, 23 grudnia 2012

czwartek, 20 grudnia 2012

Wąchaj swoją choinkę

Piszę ten post, aby Was ostrzec. Uważajcie na sztuczne choinki. I nie mam tu na myśli drzewek z plastiku, ale pędzonych sztucznie drzewek. Niestety dane nam było kupić właśnie taką sztuczną choinkę w pewnym sklepie spod znaku kapelusza i szpady. Piękna rozłożysta choinka zdawała się być bez wad. Nikt nie wpadł na to, żeby organoleptycznie zbadać drzewko, no bo i po co, skoro wystarczy tylko rzucić okiem, czy ma wystarczająco dużo gałązek, w końcu świerk to świerk. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Wnieśliśmy choinkę do domu dosłownie na dziesięć minut. Drzewko najprawdopodobniej pod wpływem ciepła zaczęło niemiłosiernie śmierdzieć czymś co przypominało chemicznie doprawiony mocz (prawdopodobnie jakiś nawóz azotowy). Natychmiast podjęliśmy decyzję o wyniesieniu choinki. Niestety jeszcze długo po jej wyniesieniu w domu odczuwało się ten toksyczny zapach. Pomogło dopiero długie i intensywne wietrzenie. Dobrze, że choinka została wniesiona wcześniej przed świętami, a nie przed samą Wigilią tak jak to zwykle robimy. W tym smrodzie nie dałoby się niczego zjeść, a można się jeszcze ciężko pochorować, gdyby przez tydzień to paskudztwo wdychać. Osoby wrażliwe, dzieci i zwierzęta mogłyby na tym mocno ucierpieć.

Podjęliśmy z ciężkim sercem decyzję o zakupie nowej choinki, tym razem z większą ostrożnością. I tak oto kilkadziesiąt złotych poszło na marne. Od sprzedawcy dowiedzieliśmy się, że choinki w sprzedaży są pryskane specjalnym środkiem, aby nie opadały igły po wniesieniu do domu (jak wiadomo choinkę należy wnosić stopniowo, żeby temu zapobiec, ale nikt się tym specjalnie nie przejmuje). Z innego źródła dowiedziałam się, że są to choinki, które niczym holenderskie pomidory w ogóle nie widziały gleby. Trochę ciężko mi w to uwierzyć, ale fakty są takie, że choinka śmierdzi azotem, podczas gdy powinna pachnieć żywicą.

Moja rada na dziś: Wąchaj choinkę zanim ją kupisz.

niedziela, 16 grudnia 2012

Pierniczki bez rutyny

Są tacy ludzie, którzy z uporem maniaka przesiadują na krawędzi schematów. Oto i ja. cokolwiek robię, robię to zawsze tak, żeby jakaś część wykonania wystawała trochę poza schemat. A więc jeśli już robię te oklepane świąteczne pierniczki, to postanowiłam je jakoś odrutynić (tak, wiem, że nie ma takiego slowa;) Wyciągnęłam więc z głębi szafy wszystkie foremki (WSZYSTKIE) i zabrałam się do dzieła. A tak oto powstawały moje świąteczne pierniczki:


Wycinanie kształtów różnorakich.


Etap układania wyciętych pierników na blachę. Jak widać wśród choinek, gwiazdek i dzwonków znalazły się konie, lwy, kaczki i króliki...


 Góra pierników już upieczonych:)

 Polukrowane i poukładane na talerzykach, stole i w innych miejscach. Także w moim żołądku;) Na zdjęciu poniżej Banda Ciastoludków. Od lewej Wesoły Romek, Wampir, Mr Sygnalizator, Człowiek-Komar, oraz facet z reklamy Old Spice.

sobota, 15 grudnia 2012

Cud przed końcem świata

Czy zdarzyło Wam się kiedyś doświadczyć prawdziwego cudu? Takiego, który nagle pojawia się znikąd w chwili największego zwątpienia? Ja wiem, że przed zaplanowanym na grudzień końcem świata brzmi to trochę jak ostateczne kazanie, ale nie taki był mój zamysł.

Chcę Wam powiedzieć (a raczej napisać), że ostatnio doznałam zwątpienia. Nic nie ma sensu, koniec świata jest bliski (a ja nie zobaczyłam jeszcze w swoim życiu przepięknych ogrodów w Kioto), beznadzieja, problemy, strach o przyszłość, brak perspektyw, brak słońca, że o fatalnej pogodzie nie wspomnę. Tak więc ogólna depresja i nieszczęśliwość. I trwałoby to do dzisiaj gdyby nie...cud.

Chcecie zobaczyć cud? Moi drodzy, oto i cud:


Spieszę z wyjaśnieniami. To co widzicie na zdjęciu to spleśniała ozdobna dynia, która...wykiełkowała. Rozumiecie? Nowa roślinka wyrosła z martwego zagrzybionego owocu. Niczym obcy, ósmy pasażer Nostromo. I to jeszcze w środku zimy. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś podobnego toteż z miejsca uznałam to za cud. W przypływie zdumienia potęgą natury wysnułam teorię, a raczej twierdzenie, iż z każdego bagna można się wydostać (jeżeli roślinka wydostała się z takiego...czegoś, to czym ja się do cholery przejmuję?), że wyjście z każdego problemu jest jedynie kwestią wytrwałości i że zawsze jest za wcześnie by zrezygnować;) Chyba jestem skłonna zaakceptować ten "znak" i nadchodzący rzekomy koniec świata, zrozumieć jako nadchodzące i nieuniknione zmiany na lepsze:)

Choinka - jaką wybrać?*

Mój wykładowca od dendrologii odzwyczaił nas od mówienia "choinka".
- Nie ma takiego gatunku  jak choinka. - mówił
Pamiętając lekcje dziwnie używa mi się tego słowa. Ale muszę ze względu na potrzeby notki którą piszę. Przepraszam doktorze K.!
Na dwa tygodnie przed świętami widać szał. Szał choinkowy związany ze zdobyciem (nie zawsze legalnie) wymarzonego bożonarodzeniowego drzewka. Trzeba się zastanowić, czy kupić świeżą i "żywą", czy wyciągnąć ze strychu tę sztuczną wielokrotnego użytku.
Wydawałoby się, że sztuczna jest bardziej ekologiczna, jednak produkcja takich choinek wiąże się ze zużyciem energii i często – z zanieczyszczeniem środowiska, a więc sztucznej choinki też nie możemy nazwać przyjazną środowisku.
To może jednak żywą? Takie drzewka pochodzą ze specjalnych upraw leśnych (sadzone np. pod liniami wysokiego napięcia) są w założeniach hodowane z przeznaczeniem na drzewka bożonarodzeniowe. Nie miałyby bowiem szans rosnąć dłużej w miejscu, w którym zostały posadzone. Za to przez okres swojego wzrostu wiążą dwutlenek węgla w atmosferze. Mimo wszystko, mając tę wiedzę nadal żal mi wycinanych drzewek.
Jeśli decydujemy się na świeżą, to pamiętać musimy o kilku szczegółach...

Na polskim rynku dostępne mamy trzy główne rodzaje choinek.


1. Świerk pospolity Picea abies



2. Świerk srebrzysty Picea pungens

3. Jodła kaukaska Abies nordmanniana




Największą popularnością cieszą się jodły kaukaskie. Są bowiem najtrwalsze.
Najkrócej wytrzymuje pospolity świerk, a nieco dłużej od niego świerk srebrzysty. Ostatnio modne są świerki białe Picea glauca odmiany 'Conica'. Są to malutkie (dorastają zaledwie do 3,50m) choineczki o stożkowatym pokroju . Jego igły są bardzo cienkie, jasnozielone, starsze natomiast mają odcień niebieskawy. Nie rośnie zbyt szybko (jest to około 8cm rocznie). Dobrze znosi cięcie, więc może być przeznaczony również do formowania w kule, lub spirale.












Chciałabym, żeby każda choinka jaka do mnie trafi na święta trafiła do ogródka. Niestety to niewykonalne, bo już w tej chwili miałabym niemieszczący się las:) Fajnym rozwiązaniem byłoby mieć formowaną choineczkę w doniczce i wstawianie jej do salonu wyłącznie na święta. A przez resztę roku niech sobie stoi w ogródku, albo na balkonie. Sądzę, że jakby ją tak systematycznie skracać, to mogłoby mieć sens. Ale komu by się chciało? I tym...hm...optymistycznym akcentem kończę tę notkę.
PS. W tym roku wybór  i kupno choinki znów nie należy do mnie...i całe szczęście. Jestem więc poniekąd rozgrzeszona:)

*Post pochodzi z mojego poprzedniego bloga

czwartek, 13 grudnia 2012

Hipeastrum

Kupiłam niedawno hipeastrum 'Red Lion'. Ta roślina tak bardzo mi się podoba. Ma cudowne czerwone kwiaty. I czeka się na te kwiaty jak na święta. Od cebulki do kwitnienia mija około 8 tygodni, ale naprawde warto czekać:) To takie radosne oczekiwanie. Obserwujesz pęczniejący pąk, liście, roślina zmienia się z dnia na dzień. Doskonale wiesz, że wypuści kwiat i czekasz, czekasz, czekasz...aż wreszcie jest i kwitnie...kilka dni, może tydzień? A potem "Święta, Święta i po Świętach...":) A jednak kupiłam dla samego oczekiwania i możliwości obserwacji rodzącego się piękna. Jak tylko zakwitnie to oczywiście dam znać;)

Tak wyglądało moje poprzednie hipeastrum 'Double Record':)



PS. Zdjęcia pochodzą z mojego poprzedniego bloga, który miał zniknąć, lecz cały czas gdzieś w tym internecie fruwa. Od czasu do czasu wrzucę tu zdjęcia, lub post pochodzącym właśnie stamtąd:)

środa, 12 grudnia 2012

Świąteczne kreowanie

Pozwoliłam sobie zapodać Wam zdjęcie kartek świątecznych które dzisiaj zrobiłam. Lubię to w Świętach. Można tworzyć i tworzyć, a wszystko co w temacie wprowadza w domu miły nastrój:) Do zrobienia kartek użyłam bloku technicznego kolorowego, farb plakatowych w tubkach, brokatu i ozdobnych gwiazdek.

Niedługo też  upiekę pierniczki. Nie mogę się tego doczekać, a z procesu pieczenia pierniczków najbardziej lubię lukrowanie i ozdabianie:> Boję się tylko że upieczenie ich będzie skutkowało zapoczątkowaniem "Diety Św. Mikołaja", czyli namiętnego podjadania ciastek i popijania mlekiem. Brzuch też staje się od tego jak u Mikołaja - uwierzcie mi;)

  

Ostatnio robiłam także świeczki z połówek mandarynek z goździkami. Muszę Wam powiedzieć, że przepięknie pachną, trzeba tylko uważać, żeby goździki nie znajdowały się zbyt blisko knota, bo mogą się spalić;) Te na zdjęciu są odrobinkę podeschnięte, więc nie zrażajcie się. Świeże wyglądają lepiej, ale i te i te pachną wspaniale po zapaleniu:)


Mam nadzieję że zainspirowałam Was nieco do przedświątecznego tworzenia. Nie mogę się opędzić od natrętnych myśli pt: "Stwórz coś ładnego, kolorowego, namaluj, ulep, wykreuj" więc chętnie się tym z Wami podzielę:) Życzę Wam inspirujących przedświątecznych (i nie tylko) pomysłów  i zadowolenia z siebie po stworzeniu czegoś cudownego:)