O czym ten blog?

Witajcie na moim blogu. Bardzo się cieszę, że tu jesteście :)
Piszę tu głównie o tym co kocham - o przyrodzie, o sztuce projektowania ogrodów, o swoich pasjach i inspiracjach. Chętnie też dzielę się swoimi spostrzeżeniami oraz zamiłowaniem do tworzenia. Mam nadzieję, że będziecie się u mnie czuli jak w pięknym ogrodzie w ciepłe letnie popołudnie. Zapraszam do oglądania, czytania i komentowania :)




sobota, 15 grudnia 2012

Cud przed końcem świata

Czy zdarzyło Wam się kiedyś doświadczyć prawdziwego cudu? Takiego, który nagle pojawia się znikąd w chwili największego zwątpienia? Ja wiem, że przed zaplanowanym na grudzień końcem świata brzmi to trochę jak ostateczne kazanie, ale nie taki był mój zamysł.

Chcę Wam powiedzieć (a raczej napisać), że ostatnio doznałam zwątpienia. Nic nie ma sensu, koniec świata jest bliski (a ja nie zobaczyłam jeszcze w swoim życiu przepięknych ogrodów w Kioto), beznadzieja, problemy, strach o przyszłość, brak perspektyw, brak słońca, że o fatalnej pogodzie nie wspomnę. Tak więc ogólna depresja i nieszczęśliwość. I trwałoby to do dzisiaj gdyby nie...cud.

Chcecie zobaczyć cud? Moi drodzy, oto i cud:


Spieszę z wyjaśnieniami. To co widzicie na zdjęciu to spleśniała ozdobna dynia, która...wykiełkowała. Rozumiecie? Nowa roślinka wyrosła z martwego zagrzybionego owocu. Niczym obcy, ósmy pasażer Nostromo. I to jeszcze w środku zimy. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś podobnego toteż z miejsca uznałam to za cud. W przypływie zdumienia potęgą natury wysnułam teorię, a raczej twierdzenie, iż z każdego bagna można się wydostać (jeżeli roślinka wydostała się z takiego...czegoś, to czym ja się do cholery przejmuję?), że wyjście z każdego problemu jest jedynie kwestią wytrwałości i że zawsze jest za wcześnie by zrezygnować;) Chyba jestem skłonna zaakceptować ten "znak" i nadchodzący rzekomy koniec świata, zrozumieć jako nadchodzące i nieuniknione zmiany na lepsze:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz