O czym ten blog?

Witajcie na moim blogu. Bardzo się cieszę, że tu jesteście :)
Piszę tu głównie o tym co kocham - o przyrodzie, o sztuce projektowania ogrodów, o swoich pasjach i inspiracjach. Chętnie też dzielę się swoimi spostrzeżeniami oraz zamiłowaniem do tworzenia. Mam nadzieję, że będziecie się u mnie czuli jak w pięknym ogrodzie w ciepłe letnie popołudnie. Zapraszam do oglądania, czytania i komentowania :)




czwartek, 18 października 2012

Grzyby

Wczoraj wybraliśmy się na grzyby. Właściwie nie tyle na grzyby co na spacer, bo z moich obserwacji wynika, że wszystko już wyzbierane co do grzybka. Niewiele się pomyliłam. Dwie godziny chodzenia po dość urodzajnym w grzyby lesie, i wróciliśmy z sześcioma okazami średniej wielkości podgrzybków i jednym dość wyrośniętym kleszczem. Znaleźliśmy też mnóstwo uciętych "nóżek". Grzybiarze byli tam więc przed nami. Przy okazji chodzenia po lesie naszła mnie pewna refleksja. Ludzi jest coraz więcej, pieniędzy mało i wielu żyje ze sprzedaży grzybów na targowiskach i/lub robi z nich przetwory na ciężkie czasy. W sumie im się nie dziwię. Każdy chce przetrwać, a grzyby to ważne sezonowe źródło utrzymania rodziny. Tylko, że lasy wydają się wykarczowane z grzybów. Zbiera się wszystkie, nawet te maleńkie, nie do końca rozwinięte, bo trzeba zdążyć przed innymi. Często zabiera się je razem z grzybnią, choć nawet przedszkolak wie, że grzyby się ucina. Nie wiem co o tym myśleć. Sama bardzo lubię chodzić na grzyby, choć robię to bardzo rzadko. A i tak mam wątpliwości. To jest trochę tak jak z jedzeniem mięsa. Wiesz, że zwierze musi umrzeć, żebyś mógł zjeść kotleta. Ale wielu nie ma takich problemów.

Zastanawiam się czy za kilka (kilkanaście?) lat zabraknie grzybów. To byłby poważny problem, bo są one ważnym składnikiem ekosystemu leśnego. W niektórych krajach płaci się za zbieranie grzybów, w niektórych jest to w ogóle zabronione. W Polsce by to oczywiście nie przeszło, ale co będzie jeśli za kilka lat faktycznie grzybów zabraknie? Zastanawiam się, czy nie lepszym pomysłem niż zbieranie w lesie byłoby hodowanie grzybów we własnym ogrodzie. (Gdybym oczywiście miała ogród;) W moim wymarzonym ogrodzie byłoby jedno ciemno-leśne miejsce pod drzewami, w którym hodowałabym leśne grzyby. Taki mini-las. Już sobie to wyobrażam! Jajecznica z borowikiem na śniadanie? Idę do ogródka, wybieram dorodny okaz i pędzę do domu przyrządzić. Prawda że fajna perspektywa?:) Ale póki co pozostaje pomarzyć. I tym optymistycznym akcentem kończę post i na zakończenie dorzucam zrobione w lesie zdjęcie zielonego grzybka, którego nie znam:)


PS. Jeśli ktoś wie, jak nazywa się ten grzybek, to proszę o jego nazwę w komentarzu:)

2 komentarze:

  1. 1. niestety nie wiem co to za grzyb :/
    2. byłam dwa razy na grzybach. W stronach rodzinnych zbieraliśmy na małym obszarze. W krótkim czasie po południu zebraliśmy na jajecznice i ususzenie. W łódzkim przy dwoch podejsciach (raz mąż był sam) nie zebraliśmy nawet połowy tego :(
    3. Historia prawdziwa. Babcia męża opowiadała że u nich nagminne było że ludzie z większych miast organizowali wycieczki w celu zbierania grzybów. Podobno z grabkami przyjeżdżali. Po nich nie było już nic. A mówiło się na nich Stonki :D
    4. my wybraliśmy się z dzieciakami, młodszy tylko wdychał powietrze i zbierał szyszki. Za to starsza już rozpoznaje jakich grzybków na pewno nie wolno zbierać, bo są trujące. :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń